Jesteśmy w Japonii! Mimo straszenia wojną z Koreą Północną i panikowaniu rodziny 🙂 Przylecieliśmy! Ta Japonia pachnie inaczej i dostarcza innych wrażeń niż w 2008 zimą – ale jest równie magiczna. Dobrze, że przeprawiliśmy się przez Azję Południowo-wschodnią; zanim tu dotarliśmy, zobaczyliśmy sporo i sporo też zrozumieliśmy. Fajnie jednak, że już jesteśmy. I wiecie co? Niby po wyznaczonym czasie ale nam udało się zdążyć na kwitnienie wiśni! W magicznym miasteczku Obuse, które czasem przypomina zaklętą w bursztynie kroplę przeszłości Japonii a czasem tylko oazę górskiego piękna w prefekturze Nagano.
Zatrzymaliśmy się na projekcie i mamy nadzieję, uda nam się zostać tutaj trochę. Wykorzystamy ten czas na blogowe porządki. Póki wspomnienia jeszcze ciepłe (i parne) opowiemy trochę o Tajwanie – wspaniałych przyjaźniach i przeróżnych spotkaniach w drodze. O szkołach po szkole, ciężkiej pracy, boskim jedzeniu i jeszcze wspanialszych widokach. O couchsurfowych eskapadach i potyczkach lingwistycznych, i o wieeelu innych sprawach!